Siódma
część sagi 'Gwiezdne Wojny' jest filmem zdecydowanie wybitnym. Czymś na tyle dobrym,
że nie tylko kontynuuje dziedzictwo oryginalnej trylogii, ale i przyćmiewa
porażkę prequeli. Dostaliśmy niesamowite postaci, świetne połączenie efektów
rzeczywistych z CGI, może nieco oklepaną już fabułę, ale i obietnicę wspaniałej
kontynuacji. Do listy można dołączyć także rozczarowującą dystrybucję filmową z
początku 2016.
‘Przebudzenie Mocy’ kupiłem w salonie MediaMarkt, edycja w steelbooku kosztowała mnie 150zł (to ważna informacja, wrócę do niej pod koniec tekstu). Do zakupu skłonił mnie głównie steelbook. Nie da się ukryć, ta forma wydawania filmów jest jedną z ładniejszych, szczególnie jeśli chodzi o filmy (do seriali lepiej pasuje digipack) i w tym przypadku również nie zawodzi. Steelbook, który dostajemy jest wcale uroczy. Na metalicznej powierzchni nadrukowani są Kylo Ren (front) oraz Phasma (tył), grzbiet za to przedstawia wszystkie główne postaci z ich atrybutami: Kylo z mieczem, Han z pistoletem, Leia z holograficzną mapą, Rey ze swym kosturem oraz Finn z mieczem (całość przypomina kolorystycznie końcówkę ME3). Miłym zaskoczeniem jest, że miecz Kylo Rena na froncie jeśli ustawimy pod dobrym kątem wygląda jakby rzeczywiście świecił. W środku znajdują się dwie płyty. Płyta z filmem ma nadrukowane ujęcie ze sceny pościgu Sokołem na Jakku (to samo ujęcie nadrukowane wewnątrz steelbooka), płyta z dodatkami prezentuje scenę z pierwszego czytania scenariusza z aktorami. Płyty nie wypadają a wyjęcie ich nie sprawia problemu, co również jest miłe. Całość chodzi w całkiem ładnym zsuwanym kartoniku, który jednak do szczęścia nie jest potrzebny.
Nie będę zagłębiał się zbytnio w sam
film. Dostajemy standardowy już obraz w 1080p, dźwięk w 7.1 i to w zasadzie
tyle. Dysk ma jedynie trzy wersje językowe: angielską, niemiecką oraz polską.
Tu pojawia się pewien problem. Trzy wersje językowe w tym przypadku oznaczają,
że dostajemy nie tylko najgorszą zbrodnię przeciwko filmom aktorskim tj.
dubbing, ale dostajemy go aż dwa razy. Nie wiem czy ma to na celu zwabienie
dzieci, czy jest to zwyczajna nienawiść do ludzi inteligentnych, ale odstrasza.
Napisy angielskie są niestety tylko dla niesłyszących, więc dostajemy także
opisy, co przeszkadza w oglądaniu. Napisów polskich nie sprawdzałem. Na
pochwałę zasługuje bardzo ładne menu.
Przechodząc jednak do drugiej płyty.
Cóż, tu można się rozpisać. Płyta z dodatkami ma wersji językowych trzynaścieco
jest zupełnie niezrozumiałe porównując do płyty z filmem. Znów dostajemy
całkiem ładne menu (chociaż mniej epickie) i zupełnie bezsensowny system wyboru
napisów. Bo widzicie. Żeby wybrać napisy, trzeba przescrollować większość z
nich, bo ktoś pomyślał, że ustawienie ich w rzędzie na trzech stronach jest
dobrym pomysłem. Nie jest. Przechodząc do samych dodatków. Dostajemy dziewięć
materiałów wątpliwej jakości. Wątpliwej, gdyż całość trwa około dwóch godzin.
Dwóch.
Na pierwszy rzut idzie trwający ponad
godzinę, podzielony na cztery rozdziały materiał ‘Secrets of The Force Awakens: A Cinematic Journey’.
Nie będę ukrywał, to jedyny dodatek warty uwagi. Jest długi i szczegółowy,
omawia różne aspekty produkcyjne poczynając od wyboru reżysera, poprzez
scenariusz, obsadę oraz samo kręcenie w plenerze jak i w studiu. Ciekawy i dość
wyczerpujący, chociaż polskie napisy pomyliły płeć szefowej Lucasfilm oraz
trafiło im się niepotrzebne ‘h’ po kropce w jednym zdaniu. Następnie mamy ‘The
Story Awakens: The Table Read’, materiał o scenariuszu i czytaniu przez ekipę,
miły chociaż zaledwie czterominutowy. To również jedyny materiał na płycie, na
którym pojawia się DomhnallGleeson (dwa ujęcia, łącznie trzy sekundy). Dalej
jest już z górki.
Dziewięciominutowy ‘Crafting Creatures’
jest dokładnie tym, czym się wydaje. Materiał w niezbyt szczegółowy sposób
opowiada o stworzeniach w filmie. Pokazani są głównie Maz oraz kosmici w jej
zamku, chociaż dostajemy także Snoke’a,UnkaraPlutta i Chewbaccę. ‘Building
BB-8’ trwa aż sześć minut i przedstawia fazę projektowania droida jak i wersje
użyte przy kręceniu filmu, ciekawie, ale bez szczegółów. Dalej mamy ‘Blueprint
Of A Battle: The SnowFight’, świetny i dość szczegółowy filmik o tworzeniu
walki Rey i Kylo, siedem minut. ‘ILM: The Visual Magic Of The Force’ w osiem
minut opowiada nam o efektach specjalnych, zarówno komputerowych jak i tych fizycznych.
‘John Williams: The Seventh Symphony’ to siedmiominutowy materiał o muzyce w
filmie, dość ciekawy, jeśli kogoś to interesuje (mnie na szczęście tak).
Największe rozczarowanie, czyli
‘Deleted Scenes’ to czterominutówka zawierająca AŻ SZEŚĆ scen usuniętych z
czego jedynie jedna (Finn mierzący do wieśniaczki z Jakku) powinna pojawić się
w filmie, inne (m.in. scena, w której Leia odbiera wiadomość o pogromie na Jakku)
zepsułyby tempo i odebrałyby charakter ‘Przebudzeniu…’. Rozczarowuje jednak to,
że z filmu wycięto ponad pół godziny materiału, który POWINIEN pojawić się na
płycie z dodatkami. Dlaczego go tam nie ma? Zdaje się, że sami twórcy nie
wiedzą. Ostatnim filmikiem jest ‘Force
For Change’, reklama kampanii prowadzonej w trakcie tworzenia filmu, w której
każdy z aktorów wsparł jakąś sprawę a fani płacili za pokazanie się w filmie
(pieniądze poszły na UNICEF). Cel szczytny, ale sam materiał za bardzo nic nie
wprowadza, szczególnie, że trwa trzy minuty.
‘Przebudzenie Mocy’ jak dobre by nie
było, wydanie dystrybucji domowej dostało dość kijowe. W Polsce wydał je
Galapagos, czyli najlepszy dystrybutor na rynku. Nie winię ich jednak za taką
chałę, winni są tu raczej zagraniczni producenci tnący materiały dodatkowe oraz
ktoś, kto postanowił zrobić dubbing. Przyczepić się można jedynie do ceny.
Zwykłe wydanie kosztuje 100zł i nie różni się niczym, poza steelbookiem, od
wydania, które kupiłem. Czy steelbook jest jednak warty 50zł? Otóż nie!
UPDATE!
W połowie listopada światło dzienne ujrzała Edycja Kolekcjonerska. Poza bardzo ładnym opakowaniem digipack dostajemy film w 3D, film w 2D i płytę z dodatkami. Jest to o tyle ważny fakt, iż płyta z dodatkami z Edycji Kolekcjonerskiej ma WIĘCEJ dodatków niż płyty z pierwszego wydania. Cztery zupełnie nowe materiały i kolejne trzy usunięte sceny to bardzo łakomy kąsek. Cena w przedziale 130-150zł w większości sklepów jest również bardzo zachęcająca. Trochę żałowałem kupna, teraz już niedostępnej, wersji Steelbook, ale w tym momencie żałuję jakby bardziej.
UPDATE!
W połowie listopada światło dzienne ujrzała Edycja Kolekcjonerska. Poza bardzo ładnym opakowaniem digipack dostajemy film w 3D, film w 2D i płytę z dodatkami. Jest to o tyle ważny fakt, iż płyta z dodatkami z Edycji Kolekcjonerskiej ma WIĘCEJ dodatków niż płyty z pierwszego wydania. Cztery zupełnie nowe materiały i kolejne trzy usunięte sceny to bardzo łakomy kąsek. Cena w przedziale 130-150zł w większości sklepów jest również bardzo zachęcająca. Trochę żałowałem kupna, teraz już niedostępnej, wersji Steelbook, ale w tym momencie żałuję jakby bardziej.
‘Przebudzenie
Mocy’, Steelbook BluRay, Galapagos 2016